Jako wielbiciel babrania się w liczbach (co odznacza się między innymi skrupulatnym spisywaniem w Excelu wszystkich swoich komiksowych zakupów - daty, ceny, porównania z poprzednimi miesiącami i latami, średnie i tak dalej), postanowiłem przyjrzeć się dwunastu miesiącom 2009 roku i dwunastu zeszytom "Savage Dragona", które wtedy się ukazały. A konkretnie sprzedaży poszczególnych numerów. Liczby zaczerpnąłem ze strony Comics Chronicles, na której każdego miesiąca pojawiają się podsumowania najlepiej sprzedających się komiksów - zarówno zeszytów jak i wydań zbiorczych (przy każdej z tych kategorii uwzględnianych jest 300 pozycji). Jako że w ubiegłym roku nie ukazał się żaden trejd z przygodami Zielonego, do omówienia zostały tylko zeszyty.Miniony rok pokazał, że problemy z regularnym pojawianiem się "Savage Dragona" na sklepowych półkach to przeszłość. Niemal każdego miesiąca ukazywały się kolejne zeszyty serii, a jedynym wyjątkiem był marzec, ale zaległość ta została błyskawicznie nadrobiona w kwietniu, kiedy do sklepów trafił numer 146 i 147. Wszystko wskazuje na to, że i w tym roku taki cykl wydawniczy zostanie podtrzymany. Dodatkowo, Erik postanowił wypuszczać kolejne części przygód swojego bohatera w każdą pierwszą środę miesiąca i od dłuższego czasu mu to jak najbardziej wychodzi.
Rok 2009 to kilka ważnych wydarzeń dla Dragona - pierwszym z nich był numer 145, w którym główny bohater powrócił do policji i który to numer był niejako relaunchem tytułu, ułatwiającym zadanie potencjalnym nowym czytelnikom. Drugim momentem był #148, który w całości został zaprezentowany w ramach ubiegłorocznego Free Comic Book Day, a ostatnim jubileuszowy #150 w którym Dragon ponownie stawia czoła swojemu największemu przeciwnikowi, Overlordowi. Sporo jak na dwanaście miesięcy (i jak na tą serię). Ale czy przełożyło się to na wyniki sprzedaży?W poniższym zestawieniu znalazły się numery 144-155, po których następuje liczba sprzedanych egzemplarzy oraz zajmowane miejsce na liście Comic Chronicles - w obydwu tych przypadkach, w nawiasach znajduje się porównanie z poprzednim miesiącem. Niech więc przemówią liczby:
Na pierwszy rzut oka awanse i spadki się mniej więcej równoważą, ale jak przyjrzeć się uważniej to jednak tych drugich jest nieco więcej. Niekwestionowanym liderem tego podsumowania jest wspomniany wyżej numer 145, który pozwolił "Savage Dragonowi" awansować do pierwszej setki lutowego podsumowania sprzedaży (co nie zdarzało się w ostatnich latach chyba w ogóle). Przyczyną tak dobrej sprzedaży nie była jednak nagła chęć kilkunastu tysięcy nowych czytelników do poznania kim ten cały zielony olbrzym jest, a... alternatywne dwie okładki z Barackiem Obamą - jedną z panem prezydentem przybijającym "żółwika" Dragonowi, a drugą na której obija on samego Bin Ladena. Ot i cała tajemnica nagłego sukcesu autorskiej serii Larsena. Pozostałe dwa wydarzenia o których pisałem (nie posiadające "obamowych" wariantów) nie spotkały się już z tak dobrym przyjęciem - darmowe egzemplarze #148 (w ramach FCBD) nie przyczyniły się do wzrostu sprzedaży w kolejnych miesiącach, a numer 150 - o zwiększonej objętości, grzbietem i innymi bajerami przyniósł prawie sześciuset nowych czytelników, których stracił już w następnym miesiącu. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku #153, gdzie wzrost sprzedaży o prawie 600 egzemplarzy, spowodowany był najprawdopodobniej dodatkową historią w postaci pierwszej części prologu do "Image United". Za taką interpretacją tego wyniku przemawia fakt, że już miesiąc później "Savage Dragon" stracił nawet nie owe 600, co prawie 700 czytelników.
Co ciekawe, SD#148 - mimo, że był dostępny za darmo - w płatnej wersji (posiadającej rubrykę z listami i inne takie) zakupiło mniej więcej tyle samo osób co większość pozostałych części, co pozwala sądzić, że tytuł ten posiada wierne, około sześciotysięczne grono czytelników, każdego miesiąca wyjmujące z portfela 3,5$ w celu zapoznania się z przygodami Dragona. Niestety miłośników zielonego bohatera nie przybywa, nawet pomimo tych wszystkich atrakcji i rewelacji, które Larsen serwuje na łamach miesięcznika. A jak pokazuje listopad i grudzień, również i to wierne grono się kurczy - nieznacznie, ale zawsze.Czy 2010 rok będzie lepszy? Ciężko powiedzieć. Obecnie na łamach serii trwa historia "Dragon War", której koniec może być również końcem bohatera znanego jako Savage Dragon (a przynajmniej wszystko na to wskazuje). Od lat zapowiadane przejęcie tytułu przez któreś z dzieci Zielonego (na 95% będzie to Malcolm), wydaje się bardzo bliskie, ale czy tak rzeczywiście będzie, pokaże początek drugiej połowy roku. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, to pojawiają się dwa pytania: "czy będzie to szansą na zdobycie kolejnych czytelników?" oraz "czy nie grozi to odsunięciem się od tytułu pewnej części dotychczasowego, wiernego grona tej serii?". Może się też skończyć tak, że ilość nowych czytelników zastąpi pewne grono odchodzących starych i ogólna liczba cały czas będzie krążyć wokół magicznych 6k. Erik Larsen ze swojej strony robi dużo, aby tytuł ten sprzedawał się jak najlepiej. Pomagają mu w tym dwa największe serwisy - CBR oraz Newsarama - które co jakiś czas informują o wydarzeniach mających miejsce na łamach serii, publikują teasery oraz wywiady z twórcą. Ale jak widać niewiele to daje. Może sytuacja nieznacznie zmieni się przy okazji wydań zbiorczych, które w tym roku mają pojawiać się regularnie? Oby.
Na zakończenie jeszcze jedna informacja: suma sprzedanych egzemplarzy wszystkich numerów z 2009 roku wynosi 91,800 (średnio 7,650 na jeden numer), co jest i tak mniejszą liczbą niż najsłabiej sprzedający się zeszyt minionych dwunastu miesięcy, który zajął miejsce pierwsze na listach CC (maj; "New Avengers" #53; 94,367 egzemplarzy). Trochę to smutne.
Rok 2009 to kilka ważnych wydarzeń dla Dragona - pierwszym z nich był numer 145, w którym główny bohater powrócił do policji i który to numer był niejako relaunchem tytułu, ułatwiającym zadanie potencjalnym nowym czytelnikom. Drugim momentem był #148, który w całości został zaprezentowany w ramach ubiegłorocznego Free Comic Book Day, a ostatnim jubileuszowy #150 w którym Dragon ponownie stawia czoła swojemu największemu przeciwnikowi, Overlordowi. Sporo jak na dwanaście miesięcy (i jak na tą serię). Ale czy przełożyło się to na wyniki sprzedaży?W poniższym zestawieniu znalazły się numery 144-155, po których następuje liczba sprzedanych egzemplarzy oraz zajmowane miejsce na liście Comic Chronicles - w obydwu tych przypadkach, w nawiasach znajduje się porównanie z poprzednim miesiącem. Niech więc przemówią liczby:
#144 - 5,644 - 206* zsumowana sprzedaż z lutego i marca, kiedy zeszyt ten znalazł się w obydwu tych podsumowaniach (22,143 + 2,882).
#145 - 25,025* (+19,381) / 86 (+120)
#146 - 6,148 (-18,877) / 249 (-163)
#147 - 6,058 (-90) / 252 (-3)
#148 - 6,051 (-7) / 220 (+32)
#149 - 6,058 (+7) / 232 (-12)
#150 - 6,615 (+557) / 251 (-19)
#151 - 6,028 (-587) / 229 (+22)
#152 - 5,988 (-40) / 260 (-31)
#153 - 6,567 (+579) / 237 (+23)
#154 - 5,882 (-685) / 235 (+2)
#155 - 5,736 (-146) / 256 (-21)
Na pierwszy rzut oka awanse i spadki się mniej więcej równoważą, ale jak przyjrzeć się uważniej to jednak tych drugich jest nieco więcej. Niekwestionowanym liderem tego podsumowania jest wspomniany wyżej numer 145, który pozwolił "Savage Dragonowi" awansować do pierwszej setki lutowego podsumowania sprzedaży (co nie zdarzało się w ostatnich latach chyba w ogóle). Przyczyną tak dobrej sprzedaży nie była jednak nagła chęć kilkunastu tysięcy nowych czytelników do poznania kim ten cały zielony olbrzym jest, a... alternatywne dwie okładki z Barackiem Obamą - jedną z panem prezydentem przybijającym "żółwika" Dragonowi, a drugą na której obija on samego Bin Ladena. Ot i cała tajemnica nagłego sukcesu autorskiej serii Larsena. Pozostałe dwa wydarzenia o których pisałem (nie posiadające "obamowych" wariantów) nie spotkały się już z tak dobrym przyjęciem - darmowe egzemplarze #148 (w ramach FCBD) nie przyczyniły się do wzrostu sprzedaży w kolejnych miesiącach, a numer 150 - o zwiększonej objętości, grzbietem i innymi bajerami przyniósł prawie sześciuset nowych czytelników, których stracił już w następnym miesiącu. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku #153, gdzie wzrost sprzedaży o prawie 600 egzemplarzy, spowodowany był najprawdopodobniej dodatkową historią w postaci pierwszej części prologu do "Image United". Za taką interpretacją tego wyniku przemawia fakt, że już miesiąc później "Savage Dragon" stracił nawet nie owe 600, co prawie 700 czytelników.
Co ciekawe, SD#148 - mimo, że był dostępny za darmo - w płatnej wersji (posiadającej rubrykę z listami i inne takie) zakupiło mniej więcej tyle samo osób co większość pozostałych części, co pozwala sądzić, że tytuł ten posiada wierne, około sześciotysięczne grono czytelników, każdego miesiąca wyjmujące z portfela 3,5$ w celu zapoznania się z przygodami Dragona. Niestety miłośników zielonego bohatera nie przybywa, nawet pomimo tych wszystkich atrakcji i rewelacji, które Larsen serwuje na łamach miesięcznika. A jak pokazuje listopad i grudzień, również i to wierne grono się kurczy - nieznacznie, ale zawsze.Czy 2010 rok będzie lepszy? Ciężko powiedzieć. Obecnie na łamach serii trwa historia "Dragon War", której koniec może być również końcem bohatera znanego jako Savage Dragon (a przynajmniej wszystko na to wskazuje). Od lat zapowiadane przejęcie tytułu przez któreś z dzieci Zielonego (na 95% będzie to Malcolm), wydaje się bardzo bliskie, ale czy tak rzeczywiście będzie, pokaże początek drugiej połowy roku. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, to pojawiają się dwa pytania: "czy będzie to szansą na zdobycie kolejnych czytelników?" oraz "czy nie grozi to odsunięciem się od tytułu pewnej części dotychczasowego, wiernego grona tej serii?". Może się też skończyć tak, że ilość nowych czytelników zastąpi pewne grono odchodzących starych i ogólna liczba cały czas będzie krążyć wokół magicznych 6k. Erik Larsen ze swojej strony robi dużo, aby tytuł ten sprzedawał się jak najlepiej. Pomagają mu w tym dwa największe serwisy - CBR oraz Newsarama - które co jakiś czas informują o wydarzeniach mających miejsce na łamach serii, publikują teasery oraz wywiady z twórcą. Ale jak widać niewiele to daje. Może sytuacja nieznacznie zmieni się przy okazji wydań zbiorczych, które w tym roku mają pojawiać się regularnie? Oby.
Na zakończenie jeszcze jedna informacja: suma sprzedanych egzemplarzy wszystkich numerów z 2009 roku wynosi 91,800 (średnio 7,650 na jeden numer), co jest i tak mniejszą liczbą niż najsłabiej sprzedający się zeszyt minionych dwunastu miesięcy, który zajął miejsce pierwsze na listach CC (maj; "New Avengers" #53; 94,367 egzemplarzy). Trochę to smutne.
Jak można zakupić darmowy numer? :)
OdpowiedzUsuńKlawe podsumowanie! Ten chwyt z grzbietem - na komiksie, nie na głowie bohatera - chwycił trochę pewnie dlatego, że ludzie myśleli, że to coś nowego się zaczyna, no i pewnie dlatego, że dumnie rzecz będzie na półce wyglądać. Ale po co ludziom Obama na regale... (Może lepszy Obama na regale niż Bush w Białym Domu?)
O, rzeczywiście, już uściśliłem nieco.
OdpowiedzUsuńByły dwie wersje 148go. Darmowa i płatna, posiadająca m.in. listy.
A tak swoją drogą to za darmową i tak musiałem zapłacić :)
Niech nam żyje kapitalizm!
OdpowiedzUsuńŚniło mi się ostatnio, że Obama kazał pomalować biały dom na czarno... :o
OdpowiedzUsuńTeż płaciłem za darmowy numer, i to całe 3,40 zł ;)