083 - Jeśli chodzi o prezenty, to...

("Savage Dragon" #70, grudzień 1999 r.)

082 - Supreme#68 (zajawki)

W styczniu 2013 na sklepowe półki trafi "Supreme" #68, który będzie łabędzim śpiewem Erika Larsena, jeśli chodzi o udział przy tej serii. Twórca Dragona zajmie się szkicem, tuszem oraz scenariuszem. Steve Oliff pokoloruje, a niezawodny Chris Eliopoulos wleje litery. Na początku Larsen myślał o zwiększonej ilości stron z tej okazji, ale koniec końców będzie to regularna 20-22 stronicowa historia. I tyle.

Poniżej okładka i kilka grafik ze środka (jak widać Erik całkiem nieźle imituje styl Roba Liefelda). Przykładowe plansze na początku stycznia, przy okazji premiery zeszytu (09.01.2013).

081 - Supreme #67 (preview)

Jakiś czas temu Erik Larsen podjął się przywrócenia solowej serii z przygodami postaci co zwie się Supreme (pisałem o tym ponad rok temu w tym miejscu). Kilka dłuższych zdań na ten temat skreślę przy okazji zakończenia runu Larsena (już niebawem, wraz z 68. numerem), póki co okładka i przykładowe plansze z numeru 67., który do sklepów zawitał w dniu dzisiejszym.

A w nim starcie Supreme'a z Omni Manem znanym dobrze z serii "Invincible"! 

080 - Savage Dragon #183

W jubileuszowym, sto pięćdziesiątym numerze "Savage Dragona" (lipiec 2009), Larsen przywrócił do życia jednego z największych (o ile nie największego) przeciwników zielonoskórego herosa - OverLorda. Tzn. inaczej - sprawił, że ktoś przywdział jego zbroję i zaczął się panoszyć po Chicago. W przeprowadzanych wtedy wywiadach twórca zapewniał, że tożsamość nowego/starego przeciwnika czytelnicy poznają dopiero za kilkadziesiąt numerów i słowa dotrzymał - tajemnica została rozwiązana w ostatnim, 183. numerze (listopad 2012). Oczywiście zeszyt ten był zapowiadany jako ten, w którym wszystko stanie się jasne, więc niespodzianki z tym związanej nie było. Czas więc na kilka wrażeń z tej rozgrywki (jeśli ktoś chce uniknąć spojlerów, to niech nie czyta dalej, chociaż postaram się za wiele nie zdradzić).

Na początek kilka przykładowych stron plus okładka, która wypłynęła dopiero na kilka dni przed premierą odcinka (co trochę dziwi, bo przecież nie zdradza nic ponad to co stoi w opisie zeszytu). Natomiast co do samego numeru, to cóż -jest zgodny z tym co zapowiadano (i nic więcej). Walki z OverLordem zajmują jedenaście z dwudziestu stron i wygląda to mniej więcej tak: OverLord sprzedaje klapsa, OverLord dostaje klapsa, OverLord sprzedaje klapsa, OverLord dostaje... aż w końcu dostaje tak mocno, że spada mu maska, i wszyscy łapią się za głowy, gdyż okazuje się, że pod nią skrywał się... w zasadzie nikt istotny. Oczywiście postać ta pojawiała się na długo przed tym zanim wcieliła się w mistrza zbrodni, ale nigdy nie odegrała znaczącej roli. I chociaż od początku prezentowała naprawdę duży potencjał, to ten - w przypadku podwójnej tożsamości - został (moim zdaniem) zmarnowany. Oprócz głównego wątku czytelnik dostaje ciekawą jedną planszę, która powoli zapowiada to co będzie się działo w przyszłych numerach, a cliffhanger zapowiada jako takie problemy dla głównego bohatera. Generalnie - bez emocji. Akcja dzieje się zbyt szybko (podobnie jak w ostatnio wydanym "Amazing Spider-Man" #699 - w jednym zeszycie ma miejsce tyle wydarzeń, że spokojnie można by to rozciągnąć na 2 numery, ale wiadomo, że łamiący internet na pół epilog musi mieć miejsce w jublieuszowym - i ostatnim dla serii - zeszycie) i zanim się człowiek rozsmakuje w lekturze to wszystko jest już pozamiatane. Szkoda, bo nadzieje były spore. Tym bardziej, że Larsen słynie przecież z zaskakujących zwrotów akcji - tych tutaj zabrakło.

Zresztą to dość ciekawy wątek - co jeszcze można zrobić zaskakującego, jak poprowadzić głównego bohatera (który już parę razy umarł i który piastował różne funkcje) i w jakie tarapaty go wpędzić, aby było świeżo i porywająco? Po prawie dwustu numerach pełnych akcji? Erik sam dostrzegł ten problem i na forum poświęconym swojemu herosowi założył wątek o numerze dwusetnym w którym przyznaje, że po tylu latach i tylu zwrotach akcji sam nie wie co przygotować na jubileusz i... prosi o rady.

Jedyne co na tę chwilę mi przychodzi do głowy, to Dragon jako prezydent USA (chociaż to też nie taki świeży wątek w serii, kiedyś przecież kandydował do tego miana).

Wracając do samego zeszytu - przeczytałem, nie bawiłem się źle, acz też nie był to ten poziom rozrywki do którego twórca Dragona by przyzwyczaił. Stąd też ocena taka a nie inna - (słabe) trzy płetwy na pięć.

===

PS. Na stronie trochę kosmetyki, nowa winieta i aktualizacja w komiksach które mają nadejść wkrótce. Chciałbym aby ten niedzielny zryw nie był chwilowy, ale ciężko to zagwarantować. Chociaż ambitnie mam zamiar przynajmniej przebić ilość postów z zeszłego roku.

079 - Tako rzecze Erik Larsen

078 - SD#180-182, #184 (okładki)

Pół roku to dużo za dużo na przerwy pomiędzy wpisami, ale cóż - stało się i powoli trzeba wszystko nadrabiać. Jedyne zmiany jakie były niepostrzeżenie wprowadzane na stronie, to aktualizacja listy kolejkowiczów do pierwszego tomu Archiwów Savage Dragona. A tak to cisza, spokój i coraz większe pajęczyny. 

W przeciwieństwie do tego co dzieje się w Larsenolandzie - oprócz Dragona prowadzi on teraz również serię "Supreme" (o czym w późniejszych wpisach), więc na nadmiar wolnego czasu raczej nie narzeka.

Na pierwszy ogień, w ramach rozgrzewki, okładki do SD, które od listopada zeszłego roku pojawiły się w sieci. Zaczynamy od grafiki do 180. numeru, który niebawem powinien trafić na sklepowe półki.

"Savage Dragon" #180

Finał inwazji obcych. Ponoć "epicki".

"Savage Dragon" #181

Jak zawsze po wielkich i zmieniających wszystko historiach potrzebny jest epilog.

"Savage Dragon" #182

Malcolm Dragon oraz Angel po raz kolejny muszą stawić czoła OverLordowi! Tym razem ma to być ostateczna rozgrywka, która swój finał mieć będzie...

"Savage Dragon" #183

...w tym numerze! Rozwiązanie tajemnic, mnóstwo krwi i skopane tyłki! (okładka póki co nie została pokazana, więc w zamian oficjalne promo, które krąży po sieci)

"Savage Dragon" #184

(póki co nie zaprezentowano opisu tego zeszytu)